sobota, 25 października 2014

#2

-Chciałabym Ciebie Norman poprosić abyś podszedł i także opowiedział o sobie, zgodzisz się?
-Nie-odpowiedział
-Dlaczego?
-Nie jestem gotowym, nie znam większości osób, jeszcze im nie ufam
W pewnej chwili pomyślałam o sobie jestem przecież nowa, ale co z tego skoro
ja powiedziałam, znaczy że zaufałam mu, on mi też może. Spojrzałam tylko
w jego błyszczące oczy. Dzwonek. Wyszłam z sali i usiadłam na parapecie.
Skuliłam się, łzy powoli nabierały się do moich oczu. Podszedł on. Norman.
-Cześć mogę się dosiąść?
Spojrzałam na niego i pokiwnęłam głową, jako przytaknięcie,
Zrobił to samo co ja, czyli się skulił. Czułam jakbyśmy się rozumieli, jakbyśmy
znali się całe życie.
-Czy ty mi nie ufasz?
-Skądże-odpowiedział
-To dlaczego nie chciałeś nic powiedzieć?
-W tej klasie jest dziewczyna która mnie zostawiła i dziewczyna która mi się podoba.
-Szczęściara- szepnęłam
-Co powiedziałaś?- zapytał
-Tylko tak przytaknęłam, przepraszam muszę iść.
-Czekaj Rossmelayn. Jak mam na Ciebie mówić?
-W tamtej szkole mówili na mnie Mela lub Layn. Wybierz sobie
- A więc Layn, dasz się namówić na spacer?
-Pomyśle - odpowiedziałam
Powiedziałam mu tak tylko dlatego aby był nie pewny, zgodziłabym się bez wachania.
Chciałabym wiedzieć co jest przyczyną tego czemu tu jest. Chcę aby mi zaufał. Nie jestem
straszna. Można mi zaufać. Kolejny dzwonek, kolejne udręki, kolejne zmagania z moją
niedoskonałością. Odwróciłam sie i zobaczyłam że nie ma Normana. Po jakimś czasie
dopiero wparował do klasy i usiadł obok mnie. Spojrzałam w jego stronę.
-Tak.
-Dzięki bogu. Chciałem już Ciebie zacząć namawiać.
Wiedziałam, że zrozumie o co mi chodziło ze słowem "Tak"
Lekcja z psychologiem nie była taka zła, trochę zrozumiałam. Norman wyszedł z klasy
chwilę po dzwonku. Ja jeszcze się pakowałam. Podczas wychodzenia z klasy potknęłam
się o próg. Gdyby nie Norman miałabym już złamany nos. Jego ręce są takie delikatne.
Czułam to, że znajdziemy razem wspólny język. Wziął mnie za rękę, jako gest przyjaźni.
Wyszliśmy się przejść do parku na zamkniętym terenie szkoły. Tak wiem dziwne,
park na DUŻYM wręcz OLBRZYMIM terenie szkoły. Gdy tak juz szliśmy drugie, może
trzecie kółko spytałam.
-Zwierzysz się mi dlaczego tu jesteś?
-Mogę Ci ufać? Nikomu nie powiesz?
-Nie, jesteśmy tacy sami.
-Zaufam Ci. Więc Layn. Zaczęło to się od śmierci mojego małego braciszka.
Przechodziłem z nim przez ulicę. On jak zwykle mnie pospieszał i ciągnął.
Wtedy właśnie wjechał w mojego braciszka samochód, który jechał na czerwonym świetle.
Nie zatrzymał się. Zapisałem rejestracje szybko, potem zadzwoniłem na pogotowie.
Przyjechali i robili co się dało. Zawieźli go do szpitala. Dzień w dzień walczył z życiem
Ja dzień w dzień szukałem kierowcy, a wieczorami siedziałem razem
z nim. Kiedy w końcu znalazłem kierowcę. Podszedłem do niego i wyciągnąłem nóż.
On się przestraszył i strzelił swoim pistoletem najpierw w moje udo. Myśląc że mnie zabił,
strzelił sobie w głowę. Cieszyłem się że tego debila na swiecie nie ma. Zostałem jednak
posądzony o zabójstwo. Próbowałem sobie odebrać sobie życie, prosząc Boga o wieczne
życie bez względu na to co zrobię. Mama wbiegła to pokoju i zobaczyła mój zakrwawiony nadgarstek i mnie nie przytomnego na podłodze. Gdy wyszło na to, że to nie ja i gdy mi
powiedziała że brat z tego wyszedł.Byłem najszczęśliwszy na świecie, jednak nie
obeszło się bez psychologa, psychiatrów. Teraz jestem tu.

4 komentarze:

  1. Piękny blog <3 jejaa wcześniej czytałam o Dawidzie <3 mogę linka do piosnki 5 ? <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :) Miło się czyta takie komentarze haha <3
      piosenka nr 5 to https://www.youtube.com/watch?v=vaAVByGaON0

      Usuń
  2. Hej. Strasznie mi się podoba opowiadanie. Może jedynym do nie przypadło mi do gustu to nie poprawność stylistyczne :)
    Czekam na następny. http://lapacze-marzen.blogspot.com/ Endzi

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko zajebisty blog chyba najlepszy jaki czytałani ����❤

    OdpowiedzUsuń